Wielka męczennica z Podlasia

Wanda Niewęgłowska, która przybrała imię zakonne Róża urodziła się w 1926 roku w Toczyskach, w powiecie łukowskim, w Gminie Stoczek Łukowski. Przeżyła 61 lat, z czego 40 lat było trwaniem pod Krzyżem Chrystusowym z powodu ciężkich dolegliwości. Wanda Róża Niewęgłowska w wieku 5 lat została osierocona przez matkę. Jako sierota trafiła do Domu Dziecka w Lublinie, a potem do Domu Opieki Społecznej również w Lublinie.

Historia męczennicy

Mając niespełna 22 lata doznała paraliżu, który przykuł ją do łóżka na 40 lat, aż do chwili śmierci. Ponadto oprócz paraliżu w międzyczasie siostra Róża miała 4 zawały serca, ciężką astmę, kamienie w drogach moczowych, zapalenie nerek, chorobę wrzodową żołądka, częste wymioty, silne bóle głowy, wysoką temperaturę sięgającą nawet do 41°C, złamane żebro i obojczyk, pęknięty kręgosłup, raka nerki oraz trzy razy przeżyła śmierć kliniczną.

Dodatkowym cierpieniem były bóle, których nie można było zniwelować lekami, gdyż organizm jej nie przyjmował leków przeciwbólowych. Siostra Wanda Róża Niewęgłowska jest dla nas przykładem Mimo, że siostra Róża Niewęgłowska cierpiała bardzo, to zawsze była uśmiechnięta i pogodna – tak wynika również z opisów umieszczonych pod adresem wroclawinfo.pl. Zawsze także miała czas dla innych, bo uważała, że takie jest jej posłannictwo na ziemi. Dzięki jej Modlitwom wiele osób dostąpiło łask uzdrowienia. Mawiała „Pan powołał mnie do wielkiego cierpienia”.

„Pocałunki Chrystusa”

Cierpienia swoje nazywała „Pocałunkami Chrystusa”. Wszystkie cierpienia przyjmowała z miłością, a nawet ukrywała je przed ludźmi, bo uważała, że wtedy mają jeszcze większą wartość. Nieustannie swoje cierpienia łączyła z ofiarą Jezusa Chrystusa. A ludziom, którzy zadawali jej pytanie, jak się czuje? Odpowiadała z uśmiechem „Samo zdrowie”. A jacy my jesteśmy? Każdy z nas przeżywając nawet niewielkie cierpienie narzeka, załamuje się, bo uważa, że jest mu ciężko. Okazuje się, że brak nam duchowego wsparcia. Brak nam zawierzenia Panu Bogu i wiary w Jego Miłosierdzie. I tu wzorem może być dla nas siostra Róża, która zawsze zawierzała wszystko Panu Jezusowi i zawsze zgadzała się z Wolą Bożą. A nawet chętnie przyjmowała na siebie każde cierpienie i ofiarowała go dla Jezusa. Cierpiała i nawet dziękowała Panu Bogu za dar cierpienia, gdyż uważała, że cierpienie ma wartość zbawczą.